Dzięki Patrykowi komfortowo docieramy na lotnisko samochodem. Niesamowity facet, wstał o 4 rano by odwieźć nas na lotnisko oddalone od jego domu o 50 km!
W Rzymie godzina opóźnienia. Kiepsko z pogodą. Z tej samej przyczyny w Paryżu też stoimy na pasie startowym 2h. Ale wreszcie startujemy i po jedynych 8 h lotu podziwiamy najpierw Bahamy a potem Kubę z lotu ptaka. Co ciekawe lądując w Hawanie widzi się drugi kraniec wyspy (ten południowy) i morze.
Mimo dziwnych opowieści, których naczytaliśmy się przed wylotem, o przepytywaniu turystów na lotnisku przez wysłanników specjalnych służb kubańskich, nasza rozmowa z Panią na lotnisku jest bardzo sympatyczna. Pani odchodzi a my dalej czekamy sobie w kolejce by oddać kwitek wizowy. Nagle wraca i prosi nas do okienka, przy którym o dziwo nie ma kolejki. Oczami wyobraźni widzę przeszukanie nas i bagażu w wykonaniu kubańskich urzędników, ale okazuje się, że przechodzimy wolnym wyjściem dla obsługi samolotów i VIP;-)
Teraz pozostaje nam już tylko złapać jakiegoś towarzysza, który podzieli z nami koszty dostania się taksówką do miasta bo busów raczej tu nie ma a cena też zmonopolizowana – 20 CUC. K. znajduje wyluzowanego Włocha i wjeżdżamy do miasta.
Nasz pierwszy wieczorny spacer. Od razu poczułam się w Hawanie jakoś tak, u siebie. Bezpiecznie choć wiele rzeczy zadziwiało – ulice pełne dziur i domy w przedziwnym stanie. Jednocześnie widziało się od razu, że życie toczy się tutaj na ulicy, ludzie są otwarci. Cały czas wyobrażałam sobie jak wyglądały te zniszczone obecnie domy w czasach świetności. Próbujemy tostones i w drodze powrotnej do casy wstępujemy na „nabożeństwo”, na które trafiliśmy z ulicy idąć za śpiewem zebranych. Przyjmują nas z uśmiechami i oficjalnie witają. Jest to grupka ludzi zebrana razem z pastorem choć modlitwę prowadzi kobieta. Atmosfera bardzo rodzinna. Wielu wstaje i daje świadectwa a potem są występy solowe dzieci i dorosłych. Nie wiemy co to za wyznanie dokładnie, ale na pewno ma coś wspólnego z Chrześcijaństwem.
Wracamy do casy i ciekawi jesteśmy Hawany za dnia.